Otwarty Kurs #PLENK2010

September 22nd, 2010 by Ilona Buchem

Biorę udział w MOOC (Massive Open Online Course), czyli po polsku … hmm … jest już jakiś odpowiednik? Nie? No to powiedzmy “Masowy Otwarty Online Kurs” (MOOK). Może tak zostać?

MOOK w którym uczestniczę nazywa się “Personal Learning Environments Networks and Knowledge 2010”, czyli w skrócie PLENK2010. Tematem są więc osobiste środowiska uczenia się. Inicjatorami są Stephen Downes, George Siemens, Dave Cormier i Rita Kop.  PLENK2010 zaczął sie 12 września i kończy się 14 listopada. Dołączyć do kursu może każdy w każdej chwili, bo kurs jest w tym sensie “otwarty”. PLENK2010 przebiega częsciowo w Moodle, częściowo na blogach in innych siedliskach informacji w sieci społecznej, takich jak Twitter. Sesje “na żywo” odbywają sie w Elluminate, są nagrywane i dostępne dla wszystkich (zobacz listę nagrań w Moodle).

Jest to kurs na wielką skalę, jeżeli chodzi o:

Liczbę uczestników, już pierwszeg dnia przystąpiło do kusu 1200 uczestników, a w poprzednim MOOK w 2009 było ich ok. 2000.

Zbiór zasobów, którego liczbę naprawdę trudno jest ogarnąć. Są zasoby w Moodle (m.in. różne fora dyskusyjne, np. ), na blogach moderatorów i na blogach uczestników, są zasoby na Twitterze i są nagrania w Elluminate. Pierwszego dnia kursu było już okołó 140 wpisów na blogach!

Idea MOOK’a oparta jest na konektywistycznej teorii uczenia się, która definiuje uczenie się jako proces tworzenia połączeń pomiędzy różnymi elementami, odkrywaniem wzorów w chaosie wszechświata (Siemens, 2005). Siemens uważa, że w dobie cyfrowej pożądane są “nowe umiejętności umożliwiające rozumienie znaczenia, znajdowania drogi, czy też formowania spójnej wizji danej dziedziny. Ważne, aby uczący się na tym etapie potrafili funkcjonować w sytuacji rozproszonej i niepełnej informacji, działać w zespołach, wchodzić w interakcję z różnymi kulturami, przekonaniami i światopoglądami” (EduNews, 2009).

Taką właśnie rozroszoną i niepełną sytuację stwarza MOOK. Potrzeba trochę czasu i wysiłku, żeby móc zrozumieć MOOK w jego całej złożoności. Nie wystarzy z reguły pierwszy “rzut oka”. Na szczęście w znalezieniu wzoru/myśli przewodniej pomaga wizualizacja struktury kursu w Moodle oraz agregacja niezliczonych zasobów dokonywana codziennie przez Stephena Downesa w cyfrowym dzienniku “The Daily”, który jest skrupulatnie dokumentowany w archiwum. The Daily można prenumerować przez RSS-feed i e-maila.

Wraz z kursem przeprowadzane są badania dotyczące uczenia się w MOOK’u, m.in. na temat agregacji informacji, sposobów pracy z zasobami, typów interakcji między uczestnikami. Uczestnicy kursu są więc jednoczesnie uczestnikami badań. A ja jestem bardzo ciekawa, jakie bedą ich wyniki …

Konferencja PLE BCN Barcelona 2010

July 19th, 2010 by Ilona Buchem

Konferencja PLE (PLE = Personal Learning Environments, czyli osobiste srodowiska uczenia się) miała swoją premierę w Barcelonie (8-9 lipca 2010). Byłam jedą z organizatorów i o swoich wrażeniach z tej perspektywy napisałam tutaj.  Podczas konferencji rozmawiałam o PLE i o konferencji z wieloma osobami, które zajmują się tym tematem. Ale jak widzą to studenci? Jedną z uczestniczek konferencji była Aleksandra Jaroszyńska. Aleksandra studiuje w Barcelonie od trzech lat na międzynarodowym uniwersytecie ESEI kierunek Business Administration na poziomie Bachelor. Z Aleksandrą rozmawiałam po konferencji na Skypie. Byłam ciekawa jej spojrzenia na osobiste środowiska uczenia się i jej ocenę konferencji. Chciałam dowiedzieć się, jak studenci podchodzą do PLE i co daa im ta konferencja. Oto zapis naszej rozmowy.

Ilona: Powiedz prosze, jak to się stało, że trafiłaś na konferencję PLE?

Aleksandra: Z PLE zetknełam się po raz pierwszy w czasie moich zajęć. Mój wykładwca – Ricardo Torres Kompen, docent od Information Technology, wprowadził nas w ten temat z racji tego, że razem ze swoimi współpracownikami z Anglii prowadził badania odnośnie platform dla PLE. Jako studenci zostalismy zaangażowani do organizacji konferencji.

Ilona : W jaki sposób wykładowca zbliżył was do PLE?

Aleksandra: Na samym początku nie wiedzieliśmy, że będziemy studiować koncept PLE. Na zajęciach przede wszystkim bazowaliśmy na poznawaniu narzędzi sieci 2.0 takich jak Flickr, Twitter czy de.li.cio.us. Po około pół roku studiowania różnych aplikacji nasz wykładowca zadał nam jako pracę poskładanie ich wszystkich w jedno i stworzenie czegoś, co było by naszym perfekcyjnym narzędziem do nauki, czyli generalnie naszym PLE. Zajmowaliśmy się PLE z perspektywy użytkownika. Większość z nas nawet nie miała pojęcia o istnieniu Twittera czy Flickra, nie wspominając już o innych programach. Więc najpierw musieliśmy nauczyć się ich używać, potem debatowaliśmy nad tym jak mogą się przyczynić do naszego procesu nauki. A na koniec wdrażaliśmy praktykę w życie…

Ilona : A w jaki sposob “złożyłas” twoje PLE? Czym się kierowałaś?

Aleksandra: Moje PLE było dosyć specyficzne, dlatego, że oparłam je na koncepcie, którego nikt wcześniej nie założył. Dla mnie moje optymalne PLE to … mój własny computer, więc to do czego dażyłam to stworzenie wirtualnej wersji mojego PLE poprzez użycie “web operating systems”, czyli potocznie mówiac wirtualnego desktopu. Przestudiowałam kilka z dostępnych wersji pod względem tego, do jakiego stopnia mogą być one dostosowane do moich potrzeb, czyli pod względem tworzenia i modyfikowania dokumentów, słuchania muzyki, edytowania zdjeć, ale też z drugiej strony pod względem możliwości linkowania moich narzędzi sieci społecznych. Najlepszą platformą okazał się G.ho.st, który niestety obecnie już nie istnieje. Ale stworzyłam też moje PLE na bazie Ajax Windows. Ma więcej ograniczej, ale służy w miarę dobrze, no i wciąż jest na sieci …

Ilona : Wróćmy teraz do konferncji PLE – jak ją oceniasz?

Aleksandra: Myslę, że ze strony organizacyjnej wszystko było naprawdę świetnie przygotowane, było wiele możliwości poznania nowych ludzi i atmosfera naprawdę do tego zachęcała …

Ilona : Ale…

Aleksandra: Ale problem dla mnie i moich znajomych z uniwersytetu, którzy pomagali przy organizacji to było ukierunkowanie konferencji. Większość sesji i warsztatów była przeznaczona dla nauczycieli albo profesjonalistów zajmujących się badaniami nad PLE. Dla nas studentów byłoby dużo ciekawiej, gdyby zostały przedstawione nowe metody tworzenia PLE albo nowe platformy i aplikacje, ktróre mogłyby nasze PLE wzbogacić. Generalnie brakowało mi praktycznego podejscia do PLE. Większość konferencji, przynajmniej te sesje, w których uczestniczyłam, dotyczyły głównie konceptu PLE. My mieliśmy nadzieję na to, że dowiemy się np. jak używać PLE na studiach i w pracy.

Ilona : Rozumiem. Jestem ciekawa, czy Twoje spojrzenie na PLE zmieniło się przez tą konferencję?

Aleksandra: Powiedziałabym, że się rozszeżyło. Osobiście wciaż mam swoją własną wizję PLE jako miejsca, w którym znajdują się wszystkie materiały, których używam do nauki, rozrywki i generalnie rozwijania się. Natomiast rozmawiając z innymi użytkownikami PLE i słuchajac konferencji, zdałam sobie sprawę, że PLE nie jest tylko tym, czego nauczyl nas nasz wykładowca. Zrozumiałam, że PLE to znaczeniowo dużo szerszy koncept. Generalnie, pierwotne podchodziłam do PLE z punktu czysto wirtualnego, czyli moje pierwotne PLE zawierało jedynie “digital resources”, czyli zasoby wirtualne. Konferencja PLE uświadomiła mi po pierwsze, że PLE może istnieć poza komputerem. Po drugie, że dla wielu, PLE nie jest bazą danych informacji, ale łańcuchem, który łączy wiele informacji i tworzy przez to “ściezkę nauki“.

Ilona : To z czego składa się Twoje PLE?

Aleksandra: Moje PLE można podzielić na sekcje, które zresztą są widoczne w ułożeniu mojego pulpitu. Pierwsza część to wszystkie moje dokumenty, prezentacje, artykuły i prace, czyli typowa część biurowa, czyli to, co zazwyczaj nosimy na naszym USB. Druga część to sieć 2.0, czyli linki do Facebooka, Flickra i do moich bookmarków. Generalnie wszystko, co używam na sieci do kontaktowania się ze znajomymi i do szukania informacji. Trzecia część to moje ulubione RSS feeds, które mam zachowane – mój desktop wyświetla mi nowe artykuły, które się pojawiaja w moich ulubionych magazynach. No i dodatkowo to, co cenię w moim PLE to to jak mi pomaga w organizacji, czyli to, że mogę dodać do niego kalendarz, prognozę pogody, listę rzeczy do zrobienia, itp – czyli typowe dla aplikacji internetowych “widgets”. Poza tym z mojego PLE mam bezpośredni dostęp do moich e-maili, które są importowane ze wszystkich moich kont mailowych oraz dostęp do wszystkich komunikatorów, takich jak  Google Talk, MSN, itp.

Ilona : Czy są jakieś problemy związane z prowadzeniem takiego własnego PLE?

Aleksandra: Główny problem to stabilność platformy. W związku z tym, że używam mojego PLE na bazie wirtualnego pulpitu, dostep do niego i jego funkcjonalność jest zależna od osób trzecich no i niestety, jak widać na przykładzie G.ho.st, czasami jest to duży problem. Jest wiele innych problemów, na przykład to, że każda platforma oferuje coś innego, więc tak naprawdę cieżko jest znaleźć perfekcyjną wersję, która będzie zawierać wszystko to, czego potrzebuję w moim PLE. Szczerze mówiąc zbudowałam moje PLE ponad rok temu, ale pół roku temu kupiłam jeden z tych małych przenośnych laptopów i odkąd go mam, używam mojego wirtualnego PLE coraz mniej …

Ilona : Dlaczego?

Aleksandra: Bo głowną zaletą tego podejścia jest to, że PLE jako wirtualny pulpit jest dostępny z każdego komputera. W tej chwili mój laptop jest na tyle przenośny, że nie potrzebuję wirtualnego dostępu do pulpit, tylko noszę go ze sobą 🙂 Generalnie wszystkie moje aplikacje są dostępne z pulpitu mojego komputera. Muszę jednak przyznać, że dużo łatwiej jest stworzyć taki dostęp z wirtualnego pulpitu niż z tego faktycznego w moim komputerze. Wiec to może być duży plus dla pozostania w wirtualnym PLE.

To była bardzo ciekawa rozmowa. Bardzo chciałabym się dowiedzieć, jakich narzędzi sieci 2.0 używacie? Co jest Wszym osobistym środowiskiem uczenia się?

Wirtualne warszaty i mapa myśli

July 1st, 2010 by Ilona Buchem

Moi drodzy, już niedługo już za momencik odbędzie się PLE konferencja #PLE_BCN w Barcelonie (8-9 lipca), którą przygotowujemy już od dawna (od dobrych 7 miesięcy). Właśnie dopinam wszystko do końca – przygotowywuję newsletter, prezentację na pecha kucha no i na warsztaty, które poprowadzę wraz z Cristina Costa (UK), Wolfgang Reinhardt (DE) i George Couros (CA) na temat definicji konceptu osobistych środowisk uczenia się. Tutaj możecie zobaczyć początkową kolekcję definicji. Warsztaty te będą miały formę „collaborative mind mapping“, czyli wspólne tworzenie mapy myśli w grupie realne i wirtualnej. W tym celu będziemy posługiwać się programem mindmeister, który daje bardzo wiele możliwści wspólnego tworzenia map myśli w tym samym czasie i asynchronicznie. Zarówno uczestnicy konferencji, jak i wszystkie inne osoby, które mają dostęp do Internetu i konto w minmeister bedą mogły uczestniczyć w tych warsztatach! Także zapraszam Was wszystkich serdecznie do brania udziału i tworzenia wspólnej mapy myśli! Warsztaty te odbędą sie w piątek, 9 lipca 15:45 do 17:00. We wtorek podam na tej stronie linka do początkowej mapy myśli i hasło do zalogowania się w piątek … ciąg dalszy nastąpi …

Po co komu Twitter?

June 14th, 2010 by Ilona Buchem

Ostatnio Joanna zapytała mnie, dlaczego właściwie tweetuję (= używam Twittera). Kilka innych osób też zadało mi to pytanie, więc myślę, że jest to temat ciekawy dla wielu, szczególnie tych nie-tweetujących. Oto zapis naszej rozmowy:

Joanna: Wiem, że zawzięcie tweetujesz. Kiedyś napisałaś, że czytasz nowe Tweety jeszcze przed poranną kawą… Co takiego daje ci Twitter?  Na czym polega  jego „czar“? Pytam oczywiście pod kątem procesu uczenia się, bo rozumiem, że informacja o tym że ktoś właśnie idzie na kawę niekoniecznie wzbogaca cię naukowo. Twitter jest na pewno szybkim zródłem informacji, ale czesto jest to informacja z drugiej reki, w dodatku podana w telegraficznym skrócie, a nie każdy jest urodzonym sprawozdawcą, czy reporterem. Szybkie zródło informacji niekoniecznie oznacza dobre i rzetelne zródło informacji….

Ilona: Właśnie z Twitterem jest odwrotnie! Jest świetnym zródłem informacji – zarówno z pierwszej ręki (np. Tweety na temat konferencji PLE) jak i z drugiej ręki (np. Re-Tweety (RT), czyli informacje przez kogoś już ocenione jako wartościowe i dlatego przekazane dalej). Ale masz rację, Twitter jest mieszanką przeróżnych typów informacji i ważne jest, aby umieć filtrowac to, co jest subjektywnie ważne, interesujące itd. Chociaż to, co jest ważne i interesujące może się dosyć często zmieniać. Ja na przykład mam takie momenty, kiedy jestem tylko ukierunkowana na odbiór informacji fachowych i ignoruję Tweety, które donoszą o sprawach osobistych. Jednak czasami właśnie te osobiste Tweety są dla mnie bardzo ważne i cieszę się, że mogę w ten sposób być w kontakcie z ludzmi na innych płaszczyznach niż poziom zawodowy. Twitter to taka mieszanka publiczności i prywatności. I to właśnie jest w nim ciekawe. Każdego dnia możesz znaleść na Twitterze coś, co cię zainspiruje, ucieszy albo skłoni do myślenia, albo podsunie ci prosto „pod nos“ informację, której szukałaś już od dawna.

Joanna: Czyli, kiedy wchodzisz na Twittera to z góry wiesz po co?

Ilona: Czasami wiem, czasami nie. Najczęściej po prostu idę z falą i odkrywam w tym potoku informacji jakieś nowe wzory. Dam ci przyklad. Jakiś czas temu zapomnialam zupełnie, że miała być w TV transmisja z Eurowizji, a bardzo chciałam ją w tym roku zobaczyć, bo Niemcy mieli przesympatyczną kandydatkę (Lenę), ktróra nota bene wygrała.  Było już póżno i zaczełam szukać w Internecie, czy Lena już miała występ. Nie mogłam znalezć nic aktualnego, ani przez Google, ani przez strony programów TV. No i myślałam, że już przegapiłam. Wysłałam więc przez Twittera zapytanie, jak dała sobie radę Lena. W ciągu kilku sekund dostałam na tego Tweeta (wiadomość na Twitterze) kilka odpowiedzi! Okazało się, że wystep był jeszcze przed nami. Przez te Tweety odkryłam hasło tzw. taga #eurovision, za pomocą którego mogłam prześledzić wszystko to, co do tej pory zostało na Twitterze napisane na temat Eurowizji. Okazało się, że ludzie tweetowali już od kilku dobrych godzin na ten temat –  komentowali, co się dzieje, kto ma jakie szanse, kto miał dobry występ itp. Było też wiele dowcipnych Tweetów – przy kilku naprawdę śmiałam się do rozpuku!  Za pomocą Taga #eurovision zaczełam uszestniczyć w tym globalnym tweetowaniu  – komentowałam, odpowiadałam, re-tweetowałam. To była super zabawa! Jak wiesz, transmisje Eurowizji nie są najlepszą rozrywką pod słońcem, ale przez Twittera uczestniczyłam w bardzo fajnej globalnej party. To tak, jakby moi znajomi byli u mnie i razem komentowalibyśmy to, co się dzieje w TV. Było wesoło i miło spędziłam czas. Gdyby nie Twitter, to pewnie wyłączyłabym TV po 5 minutach. A tak, bez wychodzenia z domu byłam częścia społecznego, interaktywnego wydarzenia. Teraz coś podobnego dzieje się w związku z mistrzostwami świata w piłce nożnej … polecam hasło #worldcup!

Joanna: Czy umiesz ocenić ile czasu dziennie poświecasz tweetowaniu? Jakby tak zebrać te sekundy, minuty razem?

Ilona: Cieżko powiedzieć. Czasami pół godziny dziennie, czasami 15 minut, czasami 5 minut. Ale prawie codziennie wchodzę i patrzę co się dzieje, o czym się dyskutuje.

Joanna: Czy zamiast np. czytać tweety o konferencji albo z konferencji, nie lepiej jest na niej być? Albo w tym czasie przeczytać artykuł z dobrego czasopisma naukowego?

Ilona: Tak, dobrze być na konferencji, ale nie możesz być na wszystkich i zawsze. Dlatego jeżeli coś cię bardzo interesuje, a nie masz czasu godzinami śledzić livestreamów, możesz sobie taką kwintesencję przeczytać właśnie na Twitterze. Na podstawie Tweetów dowiadujesz się wtedy, jakie były najważniesze tematy, co ludzi poruszyło i o czym sie mówiło. A jeżeli to cię dalej interesuje, na pewno znajdziesz też pośród Tweetow linka na bloga, gdzie będziesz mogła poczytać więcej … Ale zapomniałyśmy w naszej rozmowie o najważniejszym aspekcie Tweetera – o ludziach, którzy są jego częścią. Porozmawiajmy następnym razem na ten temat pod kątem PLN – Personal Learning Networks …

Co to jest PLE? Proba definicji.

May 11th, 2010 by Ilona Buchem

W naszej dyskusji na temat Personal Learning Environments (PLEs), czyli osobistych środowisk uczenia sie, pominęłyśmy jak dotychczas próbę zdefiniowania PLE.  Ponieważ kilka osób zgłosiło się do nas z zapytaniem, co to własciwie jest PLE, wpis ten będzie próbą udzielenia odpowiedzi na to własnie pytanie. Sprawa nie jest prosta, bo po pierwsze definicji PLE jest wiele, a po drugie te definicje bardzo się od siebie róznią. Poniżej zamieściłyśmy zapis naszej rozmowy na Skypie. Mamy nadzieję, że zachęci was ona do włączenia się do dyskusji.

Ilona: Chcemy dzisiaj porozmawiać o tym, czym jest PLE. Zależy nam na tym, aby definicja tego pojęcia była zrozumiala dla każdego, nawet dla osoby, ktora rzadko zagląda do Internetu, czy też korzysta z nowowczesnych technologii.

Joanna : Może zacznijmy tak: osobiste – środowisko – uczenia się. Spójrzmy na każde slowo z osobna i na wszystkie razem. Co to oznacza?

Ilona : Ja najchętniej zaczęlabym od słowa “środowisko”, bo ono jest dla mnie kluczowe dla zrozumienia tego, czym jest PLE. Czy to środowisko jest tylko wirtualne, czy realne? A moze wirtualne i realne?

Joanna : W tej kwestii badacze dzielą się generalnie na dwa obozy. Przeważająca cześć używa określenia PLE wyłącznie w odniesieniu do nowoczesnych rozwiązań technologicznych. Dla tych badaczy PLE składa się z aplikacji i serwisów internetowych, które umożliwiają uczącemu się tworzyć  i publikować nowe treści, przechowywać dokumentację związaną z procesem uczenia się, a także agregować informacje pochodzące od innych członków społeczności uczących się.

Druga grupa badaczy rozumie PLE znacznie szerzej: PLE odnosi się nie tylko do narzędzi i technologii cyfrowych lecz obejmuje swoim znaczeniem także starsze technologie oraz inne nie-cyfrowe zasoby (np. kolegów w pracy, drukowane gazety i książki, telewizję i radio, teatr i kino, itp.) wspierające osobę uczącą się w osiągniąciu konkretnego celu uczenia się.

llona : Ja mam szczerze powiedziawszy problem z tą szersza definicją, bo wydaje mi się ze robi ona z PLE taki koncept wiadro, do ktorego można wszystko włożyć. To tak jak z terminem „kompetencje” – jest ono tak szeroko definiowane, że trudno jest sprecyzować, co kompetencją nie jest lub co do kompetencji nie należy.

Joanna: Niekoniecznie. Może lepiej bedzie to zrozumieć na przykładzie: W Paradygmacie poruszamy nurtujące nas tematy zwiazane z wykorzystaniem nowoczesnych technologii w procesie uczenia się i nauczania. Nasze dyskusje pozwalają mi spojrzeć na wiele rzeczy pod innym kątem, zmuszają mnie do refleksji i weryfikacji dotychczasowych koncepcji – czyli niewątpliwie się uczę. Używamy głównie dwóch narzedzi – skypa oraz bloga i nasza dotychczasowa komunikacja odbywa sie jedynie za posrednictwem tych dwoch technologii. Cały Pardygmat 2.0 a w nim:  ty, ja i ci, którzy nas komentują (czyli osoby), materiały, które cytujemy lub podlinkowujemy (czyli zasoby) skype i blog (czyli narzędzia) oraz nasze dyskusje (czyli aktywności) są niewątpliwie czescią mojego PLE.

Ilona : To dobry przykład, ale jednak to świat wirualny. Mówimy tu o tym, jakie cyfrowe zasoby i narzędzia wykorzystujemy do tego, aby stworzyć również cyfrowe artefakty.

Joanna: Wydaje mi się, ze stary podział na świat wirtualny i realny już dawno temu się zatarł. Czy jeżeli ja, ty i inni uczestnicy (osoby) spotkamy się na konferencji w Barcelonie i zogranizujemy razem warsztaty (narzedzie), których celem będzie wypracowanie definicji PLE (aktywność), w czasie których to warsztatów będziemy korzystać z przygotowanych wcześniej materiałów pomocniczych (zasoby), a wszystko będzie się odbywało w jednej z sal konferencyjnych  –  to nie będzie to już częścią mojego PLE? Tylko dlatego, że brakuje skypa, bloga, Internetu?  Według mnie te dwa światy się przenikają i wzajemnie na siebie oddzialywują. To moja opinia. A co dla ciebie ozacza PLE?

Ilona : Moja własna definicja PLE nie jest jeszcze skamienieliną i cały czas się rozwija. Moja prywatna definicja PLE jest węższa i ogranicza się do indywidualnego (tzn. według własnych potrzeb, stylu uczenia się i innych preferencji) wykorzystywania aplikacji technicznych do uczenia się w pełnym tego słowa znaczeniu, a więc uczenie się poprzez dyskusje z innymi ludzmi, poprzez wspólne rozwiązywanie problemów, poprzez pracę nad jakimś zadaniem, poprzez czytanie tekstów, słuchanie nagrań i oglądanie filmów, odkrywanie przez to nowych treści i znaczeń, spojrzenie na sprawy z innej perspektywy, głębsze zrozumienie tematu, a przez to poszerzenie własnych umiejętności, poszerzenie pola działania. Definicja ta obejmuje więc tylko płaszczyznę wirtualną, a wraz z nią  cyfrowe artefakty, ktore zostały stworzone przez ludzi, np. wpis na blogu, text na wiki, link przesłany na Twitterze itp.

Joanna:  Z jakich elementów składa się więc PLE  według twojej definicji?

Ilona : To dobre pytanie, właściwie z różnych artefaktów i z róznych aplikacji sieciowych, które umożliwiają indywidualną recepcję, produkcję, aktualizację, agregację, kombinację, konfigurację tych wlasnie artefaktów. Indywidulaną, to nie znaczy odizolowaną od innych. Wręcz przeciwnie. Uważam, że uczenie się jest zjawiskiem społecznym, ponieważ to co czytamy, oglądamy, czego słuchamy jest stworzone przez ludzi, osadzone w społecznym kontekście, uformowane pod różnymi wpływami społecznymi. No i właśnie nowe technologie, takie jak aplikacje i sieci społeczne doskonale odzwierciedlają tą „filozofię”.  Chociaz sama powiem ci szczerze nie wiem, czy to słowo “artefakt” jest takie udane, bo czym ono różni się np. od informacji?

Chcę tu jeszcze raz podkreślić, że moja definicja nie obejmuje bezpośrednio ludzi jako zasoby, tylko artefakty, ktore zostały stworzone przez tych ludzi. Często ludzie mówią, ze jestem częścią ich PLE albo ich zasobem. Mam wtedy wrażenie, że ktoś myśli, że ma nade mną kontrolę albo posiada kawałek mnie. To śmieszne i niedorzeczne. Ale to pewnie tylko taki skrót myślowy. Chodzi tu o to, że tą wiedzę, myśli, opinie, informacje, ktore eksternalizuję (chodzi mi tu o różnicę między implicit/explicit knowledge) wpływają w taki sposób na myślenie, spojrzenie, opinie itp. tych ludzi, że te osoby stwierdzają, że czegoś nowego się uczą.

Natomiast, jesli dobrze zrozumialam, zgodnie z twoją definicją PLE obejmuje wszystko to, czego dana osoba używa w procesie uczenia się? To znaczy, że elementem PLE moze być i książka i rozmowa z szefową?

Joanna : No i oczywiście nowoczesne technologie. I właśnie ta cyfrowa część PLE interesuje mnie naukowo i głównie nią się zajmuję. Jednocześnie staram się nigdy nie zapominać o tym, ze to tylko wycinek rzeczywistosci.

Ilona:  Co do tego nie ma wątpliwości. Myślę jednak, że takie szerokie definiowanie PLE utrudnia operacjonalizację tego konceptu i badanie związanych z nim zjawisk. W większości publikacji i badań na temat PLE chodzi właśnie nie o ten cały wszechswiat uczenia się, tylko o ten specyficzny wycinek rzeczywistosci – wirtualność. Może więc potrzebujemy innej terminologii, aby odróżnić, kiedy mówimy o osobistym środowisku uczenia się, jako o szeroko pojętym środowisku realno-wirtualnym, a kiedy tylko o wirtualnym świecie i wykorzystaniu technologi do indywidualnych procesów uczenia się. W przeciwnym razie utrudniamy komunikację miedzy ludzmi – mówimy o PLE, ale właściwie o czym?

Rozumiem, dlaczego definicja PLE jest poszerzana o real – chcemy uwzględnić wszystkie momenty, konteksty i sytuacje uczenia sie, czyli spojrzeć całościowo na człowieka jako indywiduum i jako część społeczności. Staramy sie to holistyczne spojrzenie odzwierciedlić w technice. To bardzo ważne, aby ludzie, ktorzy tworzą technikę mieli szerokie spojrzenie na to, co robi człowiek, kiedy się uczy.

Moim zdaniem trzeba jednak odgraniczyć obiekty badań i posługiwać się ustalonym aparatem pojęciowym. Jednym z najważniejszych zadań nauk społecznych jest opisywanie badanej rzeczywistości i sprawdzanie hipotez/twierdzeń za pomocą jednoznacznie określonych terminów.

No i na tym jak na razie stanelo. Przedstawiłyśmy Wam dwie definicje – jedną szerszą, która mowi, że PLE to wirtualne i realne środowisko uczenia się, które obejmuje ludzi, starą i nową technikę i wszystkie inne realne I wirtualne zasoby, które dana osoba wykorzystuje w procesie uczenia się. No i tę węższą definicje, która mówi, że PLE to wirtualne środowisko uczenia się, które obejmuje cyfrowe artefakty i aplikacje, tworzone przez ludzi. Co o tym myślicie?

eLearning 2.0 w firmie i masa krytyczna

May 4th, 2010 by Ilona Buchem

Wiecie juz na pewno, ze chcemy na Paradygmacie 2.0 eksperymentowac z roznymi formami blogowania. Nasz pierwszy wpis mial forme rozmowy, dyskusji na temat poczatkow i podstaw PLE. Dzisiaj dla odmiany  wywiad. Czym rozniy sie od rozmowy? Wlasciwie najbardziej tym, ze zadajacy pytania nie duzo o sobie informuje. Kilka dni temu rozmawialam na Skypie z Piotrem Peszko, autorem bloga eLearning 2.0 i moderatorem forum elearningu na goldenline.pl, o tym, jak wyglada elearning w firmach, tzn. czy stosuje sie rozwiazania 1.0 czy 2.0, w jaki sposob wprowadza sie siec spoleczna, jakie czynniki wplywaja na to, czy uda sie wprowadzic wiki, blogi, twittera itd itp. … Oto pierwsza czesc zapisu naszej rozmowy.

Ilona: Ok, zacznijmy od ogolow – czym sie zajmujesz?

Piotr: Aktualnie projektuję rozwiązania e-learningowe dla produktu o nazwie GetThere. Właśnie uruchomiłem II edycję projektu dla osób 45 +, w którym jest dużo elearningu, a także zajmuję się wdrożeniem rozwiązania do zarządzania dokumentacją w modelu single-sourcing i połączeniu go z elearningiem.

Ilona: Co to jest single-sourcing model?

Piotr: Model zarządzania treścią  – kontentem w różnej formie – online, offline itd. Jest oparty na xml-u i pozwala na wielokrotne wykorzystywanie treści i jej konfigurowanie.

Ilona: Masz przyklad?

Piotr: Załóżmy, że masz bloga, piszesz różne treści, tagujesz … i nagle chcesz zrobić z niego książkę. Lipa – nie da się szybko i sprawnie. Single sourcing to podejście, które pozwala na edytowanie treści w jednym miejscu i eksportowanie jej do różnych – zdefiniowanych uprzednio formatów, np. elearningu, wiki, html-a, htmla dla urządzeń mobilnych, pdf, doc itd. itp. i wykorzystania tagów oraz tzw. conditionals zależnych od formatu wyjściowego

Ilona: Aha, ciekawe, a masz moze linka do jakiejs aplikacji opartej na tym modelu?

Piotr: Polecam DocBook na początek. To już trzeci taki project. Każdy inny, ale założenia podobne – po co pisać internal/external reference tutorial + online help + elearning, jeśli każdy z nich korzysta z tej samej treści. Trzeba zdefiniować źródło, procesy i ogień – niech się samo robi 🙂

Ilona: Dzieki, to ciekawe. A co Ty robisz na AGH?

Piotr: Na AGH juz nie wiele, ponieważ  od marca pracuję w Sabre Holdings Polska, pożegnałem się  z uczelnią 🙂

Ilona: To ciekawe, a to co firmy robia w Polsce to bardziej elearning 1.0 czy 2.0?

Piotr: Korporacje po prostu przenoszą swoje wypróbowane rozwiązania na nowy grunt. Posiadają LMS-y wielkie bazy szkoleń, dostęp do niemal wszystkich książek online, wiki, sociale itd. E-learning 1.0 istnieje jako pewna warstwa materialów odniesienia, a profile funkcjonują w wewnętrznych systemach społecznościowych. Także elearning 1.0, elearning 2.0 i workplace learning to chleb powszedni.

Ilona: A jak laczycie elearning 1.0 i 2.0? Na przyklad, w jaki sposob wprowadzacie i stosujecie wiki, blogi? Slyszala, ze wie niektorych korporacjach wprowadza sie wiki w taki sposowb, ze kazdy pracownik musi napisac iles tam stron i iles tam stron skomentowac I to wszystko w scisle okreslonym czasie.

Piotr: Hmm… no nie wiem czy przymus to najlepsze rozwiązanie. Wdrażałem kiedyć taki social w korporacji i wymuszanie okazało się fiaskiem, dopiero danie czegoś w zamian, np.  szybki dostęp do informacji poprzez wewnętrzny twitter, okazało się skuteczne. Problem jest taki, że ta firma jest bardzo nie-polska, a bardzo amerykańska, dlatego pewne rozwiązania są i funkcjonują globalnie.

Ilona: Czyli co w tym przypadku wplywa na udane wprowadzanie sieci spolecznych w firmach?

Piotr: Z mojego doświadczenia wynika, że musi zostać przekroczona pewna masa krytyczna, która pozwala społeczności uczącej się funkcjonować. Równiez pewien stopień anonimowości. On jest ważny w socialach. Zawsze są opory przed odsłonięciem swojej niewiedzy. To tak jak z tłumem zadającym pytania, albo dyskutującym. W grupie raźniej, stadne z nas zwierzę i lepiej się czujemy jeśli możemy zadać pytanie albo zasięgnać rady anonimowo nie narażając się na jakieś uwagi, czy docinki. Social network nie wypali w grupie 20 osob, ale np. w polskim klonie twittera – blipie bardzo często pojawiają się pytania kierowane “w eter” z tagiem #drogiblipie.

Ilona: No to opowiedz, jak to bylo z tym twitterem w twojej firmie? Byla masa krytyczna? Odpowiedni stopien anonimowosci? Wszystko poszlo gladko?

Piotr: To było jakieś 2-3 lata temu – facebook raczkował. Pracowników było około 200, twitter był, blip był, ale raczej jako eksperymenty. Okazało się jednak, że za wcześnie…

Ilona: Dlaczego za wczesnie?

Piotr: Bo nikt nie znał tych narzędzi i nie wiedział po co one są, jak z nich korzystać i co to daje. Dopiero jak okazało się, że ktoś to robi i to daje efekty zaczęto się tym interesować. To takie troszkę małpowanie. Z mojej perspektywy to mało one mają wspólnego z uczeniem się, raczej zabawa i zabijanie czasu – pracy 🙂 Tak to niestety wygląda. Społeczności takie jak linkedin czy goldenline to głównie źródło potencjalnych pracowników / zleceniodawców + wymiana informacji ekspertów.

Ilona: Czy w firmach w Polsce mozna ogolnie uzywac twittera? W Niemczech jest coraz wiecej firm, ktore to ograniczaja, wlasnie z tego powodu, ze nie sa uzywane do pracy, tylko do “zabawy”.

Piotr: W wielu firmach nie ma przeszkód. To zależy od modelu pracy, ja na przykład nie wyobrażam sobie pracy bez 1) Google, 2) last.fm i kilku innych

Ilona: Czyli nie ma zadnych problemow z eLearningiem 2.0?

Piotr: cóż… z elearningiem 2.0 jest problem, bo nawet “specjaliści” dużo mówią na jego temat, a sami nie sa w stanie stworzyć we własnym miejscu pracy takiego środowiska, które byłoby chociażby namiastką 2.0. Moim zdaniem tez i w w firmach elearning 2.0 potrzebuje pewnej masy krytycznej zapaleńców, wtedy nie ma przeszkód i nie uczenie sie nie zależy od środków miejsca, czasu…

Ilona: A sa jakies dobre przyklady PLE w Polsce?

Piotr: Szczerze powiem, że się nie spotkałem. Może za mało szukam :), albo nic nie wystaje ponad dno.

Ilona: Nawet u Ciebie w firmie ;)?

Piotr: No to co teraz robimy to jest eLearning 2.0. Ja np. zarządzam projektem korzystając z Wiki. Wrzucam tam zasoby, uczestnicy komentują, dokładają swoje. Mam przygotowany szablon projektu, kopiuje go i zaczynamy.

Ilona: Na zasadzie samoorganizacji – kto co da, czy masz jakas strategie zarzadzania?

Piotr: Przewaznie stosuje SCRUM w standardowych, typowych projektach, a na wyższym poziomie sprawdza się PRINCE2. Bardzo dobre w Wiki jest to, że nie ma konieczności przygotowywania raportów, generowania dokumentów itd. Wszystko jest online – transparentne dla wszystkich. Wiadomo co się dzieje, kiedy i jak. No i właśnie tutaj wszyscy się uczą, bo nie ma innego wyjścia. Jesteś w projekcie = działasz na wiki.

Ilona: Ok,a wady?

Piotr: 1. Wypada zrezygnować z załączania plików; 2. Trzeba nauczyć konsekwencji stosowania Wiki; 3. muszą być jasne reguły – kto co może.

Piotr: No i hmmm… trzeba umieć korzystać z wiki. A to czasami największy problem. Chociaż, nie wyobrażam sobie projektu, w którym nie korzysta sie z jakiegoś narzędzia współpracy online.

Ilona: Jakie sa krytyczne punkty korzystania z wiki?

Piotr: Rozmiar projektu, poziom digital literacy, sposób organizacji,  simplicity matters – łatwość obsługi produktu rozwiązującego istniejący problem to najlepiej sprzedawalna rzecz.

Ilona: Czyli jakie uzasadnienie biznesowe ma uzywanie sieci spolecznych w korporacjach?

Piotr: 1. Szybkość komunikacji, 2. Budowanie bazy wiedzy

Piotr: chociaż… najważniejsze moim zdaniem jest umożliwienie przekazania informacji – wiedzy – od super-specjalistów wewnątrz firmy do klientów, lub przynajmniej sprzedawców. Bo sprzedawca jest ze swoją wiedzą nt. produktu bliżej klienta

Ilona: Z tym przekazywaniem wiedzy w korporacjach to tez taki kij co ma dwa konce. jedej strony jest motywacja, zeby pokazac sie jako ekspert. Z drugiej nie moge odkryc wszystkich kart, bo ewentualnie nie bede juz ekspertem.

Piotr: To zależy od struktury organizacji i tego w jaki sposób takie aktywności są wspierane – nie wymuszane. Jesli się jest ekspertem to zawsze jest co pokazywać. Cooper dobrze o tym napisał w “Wariaci rządzą domem wariatów” – polecam,

Ilona: Dzieki. Ale czesto przeciez jest tak, ze ludzie w firmach nie zdradzaja takich informacji, ktore stanowia podsawe ich USP (unique selling proposition).

Piotr: No trochę tak, ale np. jeśli ja projektuje rozwiązania elearningowe to nie mam problemów ze zrobieniem szkolenia na temat wersjonowania i jego znaczenia. Moim zdaniem wiedza eksperta jest tak szeroka, że zawsze jest się czym dzielić

Ilona: I zdradzasz wszystkie twoje sztuczki?

Piotr: Oczywiście, że nie. Ale nie mam oporów ze zdradzaniem szczegółów warsztatu. Np. w tamtym tygodniu prowadziłem warsztaty na temat screencastów i dokładnie mówiłem jak i czym to robię.

Ilona: A gdzie byly te warsztaty? W waszej firmie?

Piotr: Nie na Uniwersytecie Pedagogicznym, dla nauczycieli 🙂

Ilona: Ho ho, i co beda stosowac?

Piotr: No nie wiem, raczej ciężko

Ilona: Dlaczego?

Piotr: Nie ma zapotrzebowania…

Ilona: No co ty?

Piotr: Wiesz to tak jak seks z filozofem: ma czym, ma gdzie, ale po co…

Ilona: (rofl)

No tak, ale to juz inny rozdzial. Druga czesc rozmowy z Piotrem Peszko na tema eLearningu 2.0 w szkolnictwie wyzszym juz w krotce 😉  Ciekawa jestem, czy Wasze doswiadczenia z eLearningiem 2.0 w firmach sa podobe. Czy wszedzie jest problem z brakiem krytycznej masy? Co myslicie na temat anonimowosci w spolecznych sieciach w firmie? Przeciez anonimowosci moze oznaczac tez problemy … Moze ktos z Was ma ochote podzielic sie swoimi doswiadczeniami z perspektywy uzytkownika eLearningu w firmie? To byloby super ciekawe. Czekam na Wasze komentarze!

Skad sie wzielo PLE?

April 26th, 2010 by Ilona Buchem

(Rozmowa na Skypie. Ilona mieszka w Berlinie, Joanna w Milton Keynes)

Ilona : Hej Asia, a nie bylaby 22 mojego czasu dla ciebie za pozno?

Joanna : Wiesz co, troche pozno, moze chociaz o 21.30, co?

Ilona : Ok, jestem o 21:30. Boze, jakie z nas kobiety pracujace.

Joanna : Prawda?

Ilona: Prosze, powiedz mi jak to sie stalo, ze zainteresowalas sie tematem Osobistego Srodowiska Uczenia sie, czyli w skrocie z jezyka angielskiego PLE? Bylas w iCampie, to od tego sie zaczelo?

Joanna: Dokladnie tak. Zaczelo sie od pomyslu projektu iCamp, zeby wprowadzic oprogramowania spolecznosciowe do szkol wyzszych. To byl 2005 rok. Wtedy pracowalam jeszcze w Centrum e-Learningu na AGH.

Ilona: Ok, czy to byla pierwsza taka inicjatywa?

Joanna: Moja tak 🙂

Ilona: 2005 to juz kupa czasu… czyli mozemy przyjac, ze z poczatkiem projektu iCamp rozpoczela sie dyskusja na temat PLE, tak?

Joanna: Wczesniej mowilo sie o oprogramowaniach spolecznosciowych i roli jaka moga odegrac w procesie uczenia sie. My tez nie zaczelismy od razu od slowa PLE.

Ilona: A kto uchodzi za ojca PLE? lub matke? 😉

Joanna: Wiesz, sukces ma wielu ojcow i matek… Jezeli wierzyc Wikipedii to po raz pierwszy uzyto sformulowania Personal Learning Environment, a wlasciwie Personal Learning/Research Environment, na konferencji JISC/CETIS w 2004 roku – autorow prezentacji bylo… No, zgadnij?

Ilona: Dwoch? Trzech?

Joanna: Dziewietnastu 🙂 Czesto tez wsrod pionierow wymienia sie Scotta Wilsona i jego wizje VLE przyszlosci.

Ilona: A kto w iCampie byl najwiekszym wizjonerem PLE?

Joanna: Wiesz co, trudno powiedziec. Na pewno duze uznanie nalezy sie pomyslodawcom samego projektu. Tyle ze na poczatku nie mowilo sie o PLE.

Ilona: Tylko?

Joanna: Mowilo sie o polaczeniu dwoch swiatow.

Ilona: Jakich?

Joanna: Jednym byly szkoly wyzsze i ich zamkniete platformy e-learningowe, drugim byl swiat studentow i swiat ludzi pracy, a w nim dominowaly serwisy spolecznosciowe

Ilona: A dlaczego polaczenie tych dwoch swiatow bylo/jest takie wazne?

Joanna: Bo studenci musza w czasie studiow zdobyc umiejetnosci poruszania sie po tym drugim swiecie, tym otwartym, globalnym, w ktorym ludzie wspolpracuja ze soba na odleglosc, poznaja sie przez sieci – tak jak my sie poznalysmy, i w ten sposob poszerzaja swoje horyzonty, rozwiazuja problemy, ucza sie ze soba i od siebie.

Ilona: To ciekawe, ze mowisz o polaczeniu dwoch swiatow, bo czesto w dyskusji o PLE / VLE ludzie sie zacietrzewiaja i uwazaja, ze tylko jedna z tych dwoch drog jest dobra i sensowana. W marcu prowadzilam warsztaty na temat PLE w szkolnictwie wyzszym i przezylam to na wlasnej skorze – zazarte dyskusje dwoch obozow.

Joanna : O, to ciekawe, powiedz cos wiecej

Ilona : Jedni chca tylko PLE a drudzy tylko VLE. Ci co chca VLE argumentuja tak: studenci i docenci potrzebuja zamknietego srodowiska, w korym moga czuc sie bezpiecznie i popelniac bledy. Do tego dorzucja argumenty o ochronie danych osobowych.

Joanna : Tak, to typowe argumenty przeciw. A ci drudzy?

Ilona : A ci, ktorzy chca tylko PLE uwazaja, ze VLE ogranicza wszystkie ruchy i decyzje, ze poprzez swoje sztywne struktury powiela tylko tradycyjny system edukacji, ogranicza kreatywnosc i indywidualnosc. Nie widza sensu istnienia VLE.

Joanna : A jaka jest twoja opinia? Ktory oboz reprezentujesz?

Ilona : Wydaje mi sie, ze sa rozne sytuacje, rozne poziomy kompetencji i rozne potrzeby i ze PLE i VLE maja swoje uzasadnienie. Szczerze powiedziawszy chcialabym zalozyc trzeci oboz ludzi srodka 😉

Joanna : To ja sie zapisuje!

Ilona : To super! Wiesz, ostatnio mialam tez taki przypadek: Dozent na moim uniwersytecie poprosil mnie o rade, jak ma wprowadzic blogowanie dla swoich studentow.

Joanna : I jaka rade mu dalas?

Ilona : … zeby zaczal od Moodle.

Joanna : Bloga Moodlu?

Ilona : No wiem, az wstyd sie przyznac do czegos takiego na Potydysgu.

Joanna : A czy mozna w nim juz komentowac? Bo projektanci kursow, z ktorymi wspolpracuje w projekcie REVIVE tez sie upierali zeby korzystac wylacznie z bloga na moodlu, tylko ze sie okazalo, ze komentowac nie mozna. A przynajmniej wtedy nie mozna bylo, dyskusje na ten temat toczyly sie mniej wiecej rok temu.

Ilona : Nie wiem, szczerze ci powiem. Ale zapytam tego mojego docenta niedlugo o jego pierwszych doswiadczeniach Moodlem.

Joanna : Ok, a dlaczego poradzilas temu docentowi zeby zaczal od Moodla?

Ilona : Bo moja analiza jego potrzeb i podejscia do sprawy do takiego mnie wlasnie posunela wniosku. Po pierwsze upieral sie, aby wszystko to, co studenci beda pisac bylo niedostepne dla swiata zewnetrznego. Po drugie twierdzil, ze nie ma wystarajacego doswiadczenia i kompetencji, aby zalozyc cos wlasnego. A po trzecie uwaza Google za Big Brothera i nie chce wstawiac za duzo o sobie i o swoich studentach do sieci.

Joanna : Ok, to wystarczy mi argumentow.

Ilona : Wiesz, nie chcialam bys misjonarzem. Mysle, ze kazdy musi zdobyc wlasne doswiadczenia. I jezeli, ktos nie jest gotowy i otwarty, to niech sprobuje Moodla 😉

Joanna: A propos bloga: w iCamp’ie nasi technolodzy pracowali miedzy innymi nad interoperacyjnoscia blogow w moodlu i w WordPressie. Napisali nawet taka fajna wtyczke o nienajlepszej (bo mylacej) nazwie Feedback, ktory pozwala na oferowanie subskrypcji wlasnego bloga innym. Mysle, ze najlepiej na przykladzie: Dajmy na to student A ma bloga na moodlu a student B na WordPressie. Student A korzystajac z wtyczki Feedback wysyla zawiadomienie o swoim blogu do studenta B – to takie zaproszenie: czytaj mnie. Student B przyjmuje zaproszenie, co jednoczesnie oznacza: ty tez mnie czytaj. Teraz student A wchodzac na swojego bloga w moodlu bedzie mogl czytac i odpisywac na wpisy studenta B i vice versa.

Ilona: To ciekawe, a jak jeszcze udalo sie wam polaczyc obydwa swiaty w iCampie?

Joanna: Innym bardzo udanym przedsiewzieciem byla wyszukiwarka o nazwie ObjectSpot i jej moodlowa wtyczka. Celem bylo polaczenie zamknietego swiata materialow dydaktycznych zamieszczanych na Moodlu z opcja wygodnego przeszukiwania materialow edukacyjnych rozproszonych w ramach licznych bibliotek cyfrowych i repozytoriow online. Bedac na Moodlu mozesz wklepac slowo klucz do wyszukiwarki ObjectSpot – odpowiedzia bedzie lista zasobow zawierajacych to slowo zebranych ze znanych bibliotek i repozytoriow edukacyjnych rozsianych po Internecie.  Zarowno Feedback jak i ObjectSpot opisane sa w podreczniku iCampa – na stronie Centrum e-Learningu AGH dostepna jest polska wersja tego podrecznika.

Ilona: Ok, czyli wynika z tego, ze Moodle i inne VLEs sa ciezko przepuszczalne ale jednak przepuszczalne…

Joanna: Jak sie chce, to sie da. To byly pierwsze proby laczenia VLE i PLE. W ramach kursow testowych w iCampie studenci i wykladowcy probowali tworzyc wlasne PLE – zakladali blogi i bookmarki, uzywali wiki i google docs, skypa i videokonferencji. VLE bylo tylko jednym z elementow PLE kazdego studenta. Chyba w ostatnim roku iCampa technolodzy zaczeli tez eksperymentowac z tak zwanym mash-up PLE, czyli laczeniem roznych oprogramowan i serwisow sieciowych w ramach jednej strony internetowej. Ale mnie juz wtedy w iCampie niestety nie bylo, zaczelam pracowac dla ZSI w zupelnie innym projekcie.

Joanna: A kiedy zaczela sie twoja przygoda z PLE?

Ilona :  Moja historia jest w porownaniu do Twojej bardzo krotka ale intensywna. Ja sie zajmuje PLE dopiero od ponad roku, odkad zaczelam pracowac w projekcie Mediencommunity 2.0. Przedtem pracowalam w Damiler. Bylam tam w dziale szkolen i robilam eLearning 1.0.

Joanna : Czyli?

Ilona : E-Learning 1.0 czyli nudy na pudy – dobrze opracowane (czesto miesiacami!) multimedialne (drogie!) WBTs (web-based trainings), ktore na koncu standardowo odpytywaly/testowaly wiedze deklaratywna. Czyli taka szkolka w firmie. No i caly czas probowalam przemycac jakies innowatorskie podejscia. Nie latwo bylo wprowadzic innowacje … w nauce. Wiesz jak to jest w duzych firmach, decyzje przechocza przez 5 szczebli zanim zostana podjete, a ludzie maja bardzo tradycyjne pojecie o tym, czym jest uczenie sie. Chce sie wszystko zaplanowac, mierzyc, kontrolowac. Trudno podjac jest decyzje o inwestycji w cos nowego, czego nie mozna wyrazic w ROI (return on investment).

Joanna : I trwa to tak dlugo, az innowacja przestaje byc innowacja 🙂

Ilona : Dokladnie.

Ilona : Na szczescie szkolilam trenerow i mialam mozliwosc przemycyc cos nowego od czasu do czasu …

Joanna : A teraz wiele firm ma wlasne blogi?

Ilona : Tak, corporate blogs, ale to jest bardziej instrument marketingowy/PR. Z uczeniem sie nie ma niestety duzo wspolnego.

Joanna : No to opowiedz troche wiecej o tym projekcie, w ktorym jestes teraz.

Ilona : A wiec Mediencommunity 2.0 to jest projekt, ktory bada w jaki sposob siec spoleczna/Web 2.0 moze zostac zastosowowana w branzy poligraficznej i medialnej tak, aby polepszyc ksztalcenie zawodowe na roznych poziomach. Naszym celem jest poprzez siec spoleczna umozliwic dialog w branzy miedzy roznymi ludzmi, np. drukarzami z drukarni i grafikami z agencji, nauczycielami i uczniami, pracownikami z korporacji i z malej firmy. Chodzi o to, aby w takiej branzowej spolecznosci sieciowej, ci rozni ludzie mogli wedlug swoich indywidualnych potrzeb uzywac takich mechanizmow sieciowych jak wiki, blog, mikroblog, systemu zarzadzania zakladkami (np. Delicious) itp itd, po to, aby znajdowac odpowiedzi na wspolne pytania, rozwiazywac wspolne problemy i przy tym dzielic sie wiedza, doswiadczeniami, perspektywami. Probujemy roznych strategi, najczesciej idziemy metoda malych krokow i zachecamy tych, ktorzy maja jakis interesujacy temat, pomysl, potrzebe, aby zaczeli byc w tej spolecznosci aktywni.

Joanna : To jak probujecie wprowadzac PLE?

Ilona : Programujemy nasza platforme w systemie Drupal, co daje mozliwosc bardzo swobodnego laczenia roznych modulow, takich jak wiki, blogi itp, zaleznie od potrzeb uzytkownikow. Chcemy polaczyc tez Drupal i Moodle, czyli bardziej tradycyjne, linearne kursy z jasnym poczatkiem i koncem na Moodlu i nieformalna wymiane ad hoc w spolecznosci sieciowej na Drupalu. Pozy tym probujemy wciagac bezposrednio ludzi z branzy do uczestniczenia w procesie kreowania.

Joanna : o.. to ciekawe

Ilona : Tak, to bardzo wazny proces. Potrzebujemy ludzi, korzy sa otwarci i chca czegos nowego sprobowac. Jako mulitplikatorzy moga potem zmienic cos w swoim wlasnym otoczeniu i tak spirala zmian moze zmienic myslenie w branzy. A musi sie cos zmienic, bo ta branza przechodzi duze zmiany i ma kilka powaznych problemow, np. z zatrudnieniem.

Joanna : Ok, a co kreuja te osoby?

Ilona: Zachecamy np. nauczycieli szkol zawodowych i ludzi z firm, ktorzy zajmuja sie ksztalceniem mlodych ludzi w miejscach pracy aby kreowali wlasne srodowiska uczenia sie. A my ich w tym procesie wspieramy dydaktycznie i techniczne, pomagamy im stworzyc wlasne koncepty i je zrealizowac.

Joanna : To jak wyglada PLE takiego nauczyciela?

Ilona : Roznie, zaleznie od potrzeb mozna zintegrowac w takim wirtualnym srodowisku np. wiki, blog, bookmarking, forum i zdecydowac, co kto w jaki sposob moze uzywac. Nazwalismy to witualne grupy uczenia sie, aby ludzie z branzy lepiej mogli sobie wyobrazic, na czym to polega.

Joanna : Tez ladnie. GLE – group learning environment. A jak pomagacie temu nauczycielowi? Co taka osoba musi wiedziec i jakie musi posiadac umiejetnosci, aby aktywnie wspoltworzyc takie grupowe srodowisko uczenia sie?

Ilona : Czyli jakie kompetencje sa potrzebne do tego, aby stworzyc PLE albo GLE?  O tym pogadamy nastepnym razem, ok?

  • Search Pontydysgu.org

    Social Media




    News Bites

    Cyborg patented?

    Forbes reports that Microsoft has obtained a patent for a “conversational chatbot of a specific person” created from images, recordings, participation in social networks, emails, letters, etc., coupled with the possible generation of a 2D or 3D model of the person.


    Racial bias in algorithms

    From the UK Open Data Institute’s Week in Data newsletter

    This week, Twitter apologised for racial bias within its image-cropping algorithm. The feature is designed to automatically crop images to highlight focal points – including faces. But, Twitter users discovered that, in practice, white faces were focused on, and black faces were cropped out. And, Twitter isn’t the only platform struggling with its algorithm – YouTube has also announced plans to bring back higher levels of human moderation for removing content, after its AI-centred approach resulted in over-censorship, with videos being removed at far higher rates than with human moderators.


    Gap between rich and poor university students widest for 12 years

    Via The Canary.

    The gap between poor students and their more affluent peers attending university has widened to its largest point for 12 years, according to data published by the Department for Education (DfE).

    Better-off pupils are significantly more likely to go to university than their more disadvantaged peers. And the gap between the two groups – 18.8 percentage points – is the widest it’s been since 2006/07.

    The latest statistics show that 26.3% of pupils eligible for FSMs went on to university in 2018/19, compared with 45.1% of those who did not receive free meals. Only 12.7% of white British males who were eligible for FSMs went to university by the age of 19. The progression rate has fallen slightly for the first time since 2011/12, according to the DfE analysis.


    Quality Training

    From Raconteur. A recent report by global learning consultancy Kineo examined the learning intentions of 8,000 employees across 13 different industries. It found a huge gap between the quality of training offered and the needs of employees. Of those surveyed, 85 per cent said they , with only 16 per cent of employees finding the learning programmes offered by their employers effective.


    Other Pontydysgu Spaces

    • Pontydysgu on the Web

      pbwiki
      Our Wikispace for teaching and learning
      Sounds of the Bazaar Radio LIVE
      Join our Sounds of the Bazaar Facebook goup. Just click on the logo above.

      We will be at Online Educa Berlin 2015. See the info above. The stream URL to play in your application is Stream URL or go to our new stream webpage here SoB Stream Page.

  • Twitter

  • Recent Posts

  • Archives

  • Meta

  • Categories